Barbara Nowacka podczas niedawnego wywiadu zasugerowała, że wynagrodzenia nauczycieli w Polsce, dzięki wprowadzanym podwyżkom, mogą sięgać 10 tys. zł.
Stwierdziła, że 5-procentowa podwyżka oraz wcześniejsze podniesienie płac sprawiły, że nauczyciele zaczynają zarabiać na poziomie klasy średniej. Te słowa wywołały prawdziwą burzę w środowisku oświatowym, które zarzuca jej manipulację i oderwanie od rzeczywistości.
Czy większość nauczycieli faktycznie będzie zarabiać 10 tys. zł?
Środowiska nauczycielskie zdecydowanie zaprzeczają takim twierdzeniom. Maksymalne wynagrodzenie na poziomie 10 tys. zł dotyczy jedynie wąskiej grupy nauczycieli dyplomowanych z co najmniej 20-letnim stażem, pracujących na 1,5 etatu.
Tymczasem przeciętne wynagrodzenie zasadnicze po podwyżkach wyniesie:
Nauczyciel początkujący: 5153 zł brutto
Nauczyciel mianowany: 5309 zł brutto
Nauczyciel dyplomowany: 6210 zł brutto
Dla większości nauczycieli pensje te wciąż nie wystarczają na życie na poziomie średniej krajowej, co szczególnie dotyka młodszych pracowników.
Burza w mediach społecznościowych
Wypowiedź Nowackiej wzbudziła liczne reakcje. Internauci i organizacje edukacyjne, takie jak „Nie dla chaosu w szkole”, wprost zarzucają politykowi manipulację.
W komentarzach czytamy m.in.:
„Jako nauczyciel dyplomowany z 20-letnim stażem zarabiam 5,5 tys. zł na rękę. Daleko do 10 tys. zł.”
„Pani Nowacka chyba zapomniała dodać, że te 10 tys. to za półtora etatu i maksymalny awans zawodowy.”
„Zamiast manipulować liczbami, trzeba zmienić system wynagradzania nauczycieli.”
Potrzeba reformy
Środowisko nauczycielskie przypomina, że głównym postulatem jest powiązanie wynagrodzeń z przeciętną płacą w gospodarce. To miałoby zapewnić stabilność zarobków i wyeliminować nieścisłości w dyskusjach publicznych.
Jakie jest Państwa zdanie? Czy również zarabiacie Państwo w okolicach 10 tys. zł brutto?
—————-
Źródło: RMF FM / Strefa Edukacji