Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada zmiany w kwalifikacjach nauczycieli, które mają wejść w życie najpóźniej 1 września 2025 r. dzięki rozporządzeniu ministra edukacji. Jednak wprowadzenie tych regulacji, pomijając proces legislacyjny w Sejmie, budzi wiele kontrowersji i pytań o ich wpływ na jakość edukacji.
Co przewidują zmiany?
Jednym z najbardziej krytykowanych elementów reformy jest dopuszczenie studentów ostatnich lat studiów do pracy w szkołach i przedszkolach. Przedstawiciele środowiska nauczycielskiego, w tym Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, wyrażają zdecydowany sprzeciw wobec rozluźniania wymagań kwalifikacyjnych.
Głos środowiska związkowego
Waldemar Jakubowski, przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, podkreśla:
„Bardzo niepokoi nas kierunek rozluźniania kwalifikacji nauczycielskich, rozszerzanie ich na studentów, bo brakuje kadr. To nie jest dobre.”
Sławomir Wittkowicz, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego „Forum – Oświata”, dodaje:
„Na pewno nie będziemy wspierali koncepcji nadania kwalifikacji studentom przedostatniego roku, bo to tak naprawdę jest demontowanie systemu kwalifikacji. Zdajemy sobie sprawę, że to są protezy, które ministerstwo w trybie awaryjnym próbuje uruchomić, ale jeśli zależy nam na jakości kształcenia, to nie można tego robić. Łatwo się demoluje system, ale trudniej jest go później odbudować tak, żeby służył jakości edukacji.”
Nasze obawy
Zatrudnianie osób bez pełnych kwalifikacji zagraża jakości edukacji w dłuższej perspektywie. Czy brak kadr usprawiedliwia tak radykalne zmiany? System edukacji wymaga stabilności i inwestowania w przygotowanie nauczycieli, a nie obniżania standardów.